Polscy raperzy, robiący to dobrze

Są gusta i guściki.  Niektórzy nie przepadają za polskim rapem i wolą sięgać po zagraniczne brzmienia, a inni zaś wzorują się na tutejszych wykonawcach.. Ja niestety (lub stety) należę do tego pierwszego odłamu. Mimo iż jeszcze rok temu zachwycałem się produkcjami Quebonafide, Białasa czy innych graczy, to teraz zwyczajnie doszedłem do wniosku, że większość z nich jest zwyczajnie monotonna. Nie mówię tu tylko o samej tematyce kawałków, ale też o samym brzmieniu. Czy można tu mówić o próbie dorównania do poziomu zza oceanu?
Wydaje mi się, że nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, jednak odnoszę wrażenie, że znaczna większość raperów nie potrafi znaleźć swojego własnego stylu. Jest różnica między brzmieniem dobrze, a brzmieniem jak ktoś. Czasami z ciekawości sprawdzając co dzieje się na polskiej scenie, czuję się jakbym słuchał Travisa, lub Young Thuga, tyle że po polsku... Jest jednak kilku artystów, którzy pozostają sobą w dobie trapowych bitów i nawijania o pieniążkach lub podbojach z ostatniej imprezy, i całkiem dobrze im to wychodzi.

To właśnie o nich jest ten post. Chciałem zaprezentować Wam moje zestawienie kilku raperów, którzy odstają od reszty rapgry i robią to co chcą, a nie to co jest obecnie na fali.


Quebonafide

Na wstępie zacznijmy od obowiązkowej pozycji tutaj. Jakub "Quebonafide" Grabowski osiągnął w swojej karierze już sporo patrząc na to jak długo tak naprawdę liczy się na tej scenie. Pierwsze miejsce na Olisie z "Ezoteryką" jest ciężko osiągalne dla wykonawców muzyki popularnej, a mowa tu o rapie, na który nie ma tak dużego popytu w naszym kraju. Quebo również wydał masę innych albumów i EPek na przestrzeni kilku lat, które koneserom wbiły się na długo w pamięć.
 Jest on idealnym przykładem na to, że z rapu można całkiem dobrze wyżyć. Przed wydaniem "Ezoteryki" odszedł z SB Maffiji po to, by chwilę potem założyć własny label QueQuality, który dziś jest bardzo dobrze znany na naszej rodzimej scenie. "Tak się żyje"!

 Osobiście nie słucham Kuby już tyle co kiedyś ponieważ jego styl ze składanki "Hip-Hop 2.0"- spod szyldu QQ - oraz "Egzotyki" nie siedzi mi tak jak jego produkcje sprzed paru lat. Na pewno nie można powiedzieć, że jego aktualny styl nie jest oryginalny, ale nie trafia do mnie jak stary, dobry Queba.
Z Kubą miałem okazję porozmawiać dwa razy w życiu. Raz po jego koncercie w Zielonej Górze, oraz raz przed występem Maca Millera w Warszawie. W Palladium nie pojawił się jako supporter, a zwykły widz, który przyszedł ze znajomymi posłuchać ulubionego artysty. Podobnie jak ja! Pomimo tego, że przyszedł tam z towarzystwem to i tak znalazł te pięć minut na krótką rozmowę. Za takie podejście 5 Kuba!



VNM

Tomek "VNM" Lewandowski- kuzyn Roberta i duma Elbląga - to żywa legenda polskiego rapu. Już na swoim nielegalu- "Na Szlaku Po Czek" - pokazał, że za parę lat będzie się naprawdę liczył na tej scenie. Kilka lat potem kontrakt z Prosto i każdy już wiedział o kogo chodzi, kiedy wymawiało się te trzy litery! Jest to raper, który z każdym albumem był o kilka kroków przed konkurencją. Potrafi łączyć przeróżne style. Konkretna bragga, poruszający storytelling lub zwykły realtalk są stylami, których V nie potrafi nagrać szablonowo.

Pomimo rozczarowania najnowszą produkcją- "HALFLAJF" - wciąż pałam go nie lada szacunkiem za to ile dobrego zrobił dla polskiego hip-hopu. "Klaud N9jn" jest genialną produkcją, której jestem szczęśliwym posiadaczem. Po odsłuchu przedpremierowego "Skalpela" wiedziałem, że po prostu muszę zamówić ten krążek w pre-orderze. Dziś zajmuje honorowe miejsce w mojej kolekcji płyt, jako jedyna otagowana przez autora.
W ciągu wielu lat jego emocjonalne tracki towarzyszyły mi w różnych sytuacjach i wciąż tak jest. Naprawdę lubię usiąść sobie wieczorem przed komputerem słuchając "E:DKT" "na repeacie jak pętla".
 Miałem także okazję zamienić kilka słów z Tomkiem po koncercie w moim mieście. Ogólnie to w jaki sposób ten człowiek porusza publikę jest niesamowite. Mało kto potrafi zwyczajnie zejść ze sceny w trakcie występu, żeby ponawijać wśród widzów jakby nigdy nic. Jest naprawdę pozytywnym i oryginalnym człowiekiem, który nie mógł się tutaj nie znaleźć.



Otsochodzi

Młody Jan człowieniu! Pomimo iż dyskografia tego freshmana nie jest może tak obszerna jak Panów przed nim, to jego stylówka na "7" i "Slamie" jest naprawdę nie do podjebania! Typowy luzacki vibe, który przypomina mi trochę pewnego rapera z Pittsburgh. 
"Janka rap - jak dobry blant". Zgadzam się z tym zupełnie. Nigdy nie czułem się tak odprężony słuchając polskiego rapu, jak podczas słuchania np. "Bon Vayage". Już podczas "Młodych Wilków" Popkillera wyraźnie wyróżniał się wśród tłumu wannabe. 


Nie wiem zbytnio o czym się tu rozpisywać, ponieważ nie jestem aż takim zwolennikiem jego muzyki, jednak kibicuję mu i życzę by dalej robił to co robi, i nie zmieniał stylówki z powodu nacisku publiki. Keep it G.



Sarius

Jest to bardzo intrygująca postać. Niby za często go nie słucham, ale gdy już się do tego zbieram to przecieram oczy z wrażenia. Sarius, wydaje mi się, że jest raperem uniwersalnym. Potrafi nie tylko dostosować swoje flow do oldschoolowych sampli, ale równie dobrze wychodzą mu bardziej trapowe brzmienia.  Ostatnia płyta "I żyli krótko i szczęśliwie" wraz z promującym klipem, który zawiera w sobie fragmenty trzech kawałków- "Mariusz to Sarius", "Ivanushka", "Bezsen-s" - tylko to potwierdza. Takiego stilo powinni szukać z przysłowiową świecą.



Deys

Dawno nie miałem takiej wkrętki na polskiego rapera. "Roku Porę Piątą" zapętlałem przez kilka dni non stop zapominając o jakichkolwiek innych nadchodzących premierach. Dawid od zawsze potrafił zaskakiwać. Już na "Audiogramach" można było odnieść wrażenie, że nie jest to kolejny raperzyna nawijający w sposób szablonowy o tym co się sprzedaje. Jego cloudropowy vibe i często rozpaczliwa tematyka naprawdę dobrze się ze sobą komponują.

Czasami spokojny, czasami agresywny, że aż strach się bać - prawdziwa mieszanka wybuchowa. To że potrafi się wkurwić udowodnił chociażby podczas wygranego (moim zdaniem) beefu z SB Maffiją. "Coming Out Dawida Czerwiaka" powinien nosić miano kanonu dobrego dissu.
Może i nie nazwiemy go polskim Bonesem, to mimo to,  jego stylówka jest jedną z najoryginalniejszych w naszym kraju.



Kartky

Grzechem byłoby tu o nim nie wspomnieć. Pomimo tego, że tematyka kawałków zrobiła się dla mnie z lekka monotonna, to i tak czasami lubię wrócić do "Shadowplay". Rok temu uznawałem go za jedną z niewielu nadziei polskiego rapu. Dziś sądzę inaczej. Może to tylko moje odczucia, ale już po premierze "Fuego Infinito" można było dostrzec duże podobieństwo tracków na obu produkcjach. Jednak mimo to nie można zarzucić mu szablonowości ponieważ jego styl- również jak poprzedników - jest niezwykły. Uważam go bardziej za artystę niż rapera, jednak z hip-hopem ma bardzo dużo wspólnego.








To było moje zestawienie. Możecie się z nim nie zgodzić, ponieważ jest to tylko moja skromna opinia. Zachęcam Was do dzielenia się swoimi w komentarzach.




Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.