Jakie wrażenia wywarł na mnie "Mr. Robot"?

Miał ktoś z Was kiedykolwiek do czynienia z sytuacją, w której zabieracie się za oglądanie jakiegoś serialu i nim się obejrzycie, macie już za sobą cały sezon? Mam nadzieję, że nie jestem sam. Niedawno sam doświadczyłem tego na własnej skórze. Wszystko za sprawą świetnie wyreżyserowanej serii dramatyczno-psychologicznej, którą większość z Was zna lub chociaż kojarzy. Mowa tutaj o "Mr. Robot".


Wszystko zaczęło się od tego, że na różnych forach spotkałem się z masą pozytywnych opinii dotyczących dzieła Sama Esmaila. Następnie kilka osób z towarzystwa również poleciło mi zaznajomienie się z przygodami hakerskiej grupy śmiałków chcących zmienić świat. Początkowo bardzo chciałem się za to zabrać, jednak nie mogłem się do tego przełamać. Zachęciło mnie do tego w końcu krótkie przedstawienie postaci głównego bohatera. Urzekło mnie głównie to, że jest to serial o hakerach, a mnie osobiście bardzo kręcą takie tematy. Taki rodzaj konceptu jest bardzo interesujący, zarówno dla ludzi, którzy jakkolwiek znają się na pracy z blaszakami, jak i dla tych, których kontakt z informatyką kończy się na pobieraniu muzyki z torrentów.

Po obejrzeniu pierwszego epizodu doszedłem do wniosku, że ten serial jest naprawdę zajebisty. W tamtym momencie zrozumiałem dlaczego tyle osób polecało mi ten serial. Jak możecie się domyślić, na jednym odcinku się nie skończyło. Jestem aktualnie w połowie drugiego sezonu i żal mi myśleć o tym, że cały urok zaraz minie i pozostanie mi jedynie czekać kilka miesięcy by dowiedzieć się jak dalej potoczy się historia Elliota Aldersona.

"Mr. Robot" może pochwalić się świetnym scenariuszem i fabułą, ale nie tylko. Można również wspomnieć o niezwykle dobrze rozpisanej roli bohatera pierwszo (jak i drugo) planowego, wyśmienicie dobranym tle muzycznym i wielu innych aspektach. Ten serial ma po prostu wszystko. Nie znajdziemy tam gwiazd światowego formatu (chociaż w drugim sezonie pojawił się nawet Joey Bada$$, w dosyć znaczącej roli), jednak nie znaczy to, że poziom aktorstwa ubolewa. Wręcz przeciwnie. Postać głównego bohatera, Elliota (Rami Malek), jest na tyle intrygująca przez swój introwertyzm, że trochę zżyłem się z jego osobą.


Również inne role nie zostały obsadzone żółtodziobami. Grana przez Carly Chaikin, Darlene, także przykuwa moją uwagę za każdym razem gdy na nią patrzę. Jej styl bycia i ta pewność siebie sprawiają, że jestem zafascynowany jej osobą, i aż sam chętnie dołączyłbym do fsociety chociażby tylko po to by móc na nią patrzeć.


Ale zaraz... Czym jest fsociety?

 Jest to mała grupka hakerów chcących zrewolucjonizować świat. Ich głównym celem jest zniszczenie E Corp- jednego z największych konglomeratów na świecie. Koncern ma pod swoją władzą wszystko. Dosłownie. Zaczynając od sklepików spożywczych, na sieciach banków kończąc. Głównym powodem żądzy unicestwienia korporacji jest chęć zemsty.

Dawno temu. kiedy Elliot był jeszcze dzieckiem, jego ojciec zmarł wskutek choroby popromiennej, którą nabył podczas pracy w pewnym reaktorze należącym do firmy. Doszło wtedy do wypadku, który zakończył się tragicznie nie tylko dla jego ojca, lecz również dla matki innej bohaterki, Angeli

To zdarzenie jest punktem zapalnym całej fabuły serii. Od tego momentu, Elliot często widuje swojego zmarłego rodzica. Po pewnym czasie w jego głowie toczy się walka o to kto przejmie kontrolę nad ciałem mężczyzny. On, czy jego "ojciec". Na początku sam prosił go o wszelkie porady w wielu kwestiach dotyczących spraw hakerskich, jednak po pewnym czasie, przestał się z nim dogadywać. Chciał się go pozbyć, wyrzucić ze swojej głowy za wszelką cenę. Podwoił dawkę przyjmowanych leków tylko po to, by nigdy już nie mieć do czynienia z Panem Robotem. Na początku przynosiło to pozytywne rezultaty. Jednak wszystko prowadziło do jednego...


Historie bohaterów są naprawdę, cholernie ciekawe, jednak nie chcę umieścić tu za dużo spoilerów, które i tak można tu znaleźć.

Tym, którzy nie zaznajomili się jeszcze z serią, polecam zrobić to jak najszybciej, ponieważ jak najbardziej warto. Nie mogę się już doczekać sezonu trzeciego i kolejnej dawki tej mrożącego krew w żyłach arcydzieła. Patrząc na daty premier poprzednich odsłon, przyjdzie nam czekać do około czerwca/lipca. Nie obraziłbym się, gdyby jednak potrwało to trochę krócej.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.