Quebonafide udowodnił, że żaden z niego raper

Jak dobrze wiecie, nie jestem zbytnim fanem polskiego rapu. Moim zdaniem, poziom tego gatunku u nas w kraju leci na łeb na szyję odkąd na scenie pojawiły się takie wybryki jak Bedoes, Żabson czy nasza marna podróbka Tinashe, tj. Zui.
Jednakże znajdzie się garstka ludzi, którym można śmiało przyznać, że znają się na rzeczy. Jeden z nich znowu udowodnił dlaczego należy mu się miano aktualnie najlepszego.

Pewnie już domyślacie się o kogo mi chodzi...


Nasz kochany Kubuś, Quebonafide pokazał jak bardzo, zarówno muzycznie, jak i mentalnie wyprzeda kolegów po fachu.
Jak do 'Egzotyki' na początku byłem nastawiony bardzo sceptycznie, tak teraz uważam, że będzie, to jeden z najlepszych polskich projektów od bardzo długiego czasu.
Nie chodzi mi tu tylko o warstwę muzyczną, ponieważ nie wszystkie kawałki trafiają w moje gusta i w sumie na palcach jednej ręki mogę zliczyć te, które mi się spodobały.
Krążek zdecydowanie nadrabia niepowtarzalnym klimatem i różnorodnością. Wszystko w głównej mierze dzięki klipom, których jest sporo, ponieważ wszystkie utwory na płycie doczekały się teledysku. Oczywiście poza tymi, które oficjalnie jeszcze nie zostały wypuszczone (czeka nas jeszcze chociażby wideo ze Stanów czy Japonii).
Każdy z nich idealnie oddaje aurę miejsca, któremu poświęcony jest dany track.
Cała produkcja jest niesamowita. Nie tyle przez muzykę samą w sobie ale przez świadomość tego ile starań, nerwów, czasu i pieniędzy Que musiał włożyć w to aby jego plany stały się rzeczywistością.

Muszę przyznać Kubie, że żaden z niego raper. Kuba to artysta.

Najbardziej uświadomiła mi to 'Zorza', która jest... arcydziełem. Może dla niektórych jest to pewnego rodzaju wyolbrzymienie z mojej strony, jednak  żadne inne słowo w tym momencie nie oddaje tak moich odczuć co do tego utworu jak właśnie to.


Kawałek wgniótł mnie w fotel i sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Rzadko kiedy coś takiego odczuwam, a już na pewno kiedy mowa o polskim rapie.
Początek jest esencją Queby, czyli czystym wkurwieniem ale w sumie 'co ja wiem o wkurwionym Que?'. Kuba dzieli się z nami swoimi problemami i tym co najzwyczajniej w świecie leży mu na sercu.
Następnie utwór przechodzi w trochę spokojniejsza część, która idealnie kontrastuje z pierwszą. Artysta informuje nas, że nie jest niczyją marionetką i 'nigdy nie zatańczy tak jak mu zagrasz'. Mamy do czynienia z idealnym przykładem artysty uniwersalnego, który odnajduje się w każdej stylistyce.

Odnośnie klipu, również jestem pod wielkim wrażeniem. Najbardziej urzekają mnie ujęcia, w których Queba biegnie wzdłuż pustej islandzkiej drogi jakby przed kimś/czymś uciekał, a może coś gonił. Nie umiem jednak Wam powiedzieć, dlaczego akurat ten moment tak bardzo mi się spodobał.
Sam kawałek jest wodospadem emocji a w połączeniu z klimatycznym teledyskiem naprawdę doprowadza do konkretnych ciarek. Mistrzostwo.

Proces ewolucji Queby trwa już od dawna. Patrząc na niego dzisiaj, nie zobaczymy już tego samego Kuby z 'Eklektyki' czy 'Płyty Roku', a tym bardziej z czasów nagrywek z Fuso.
Jest to całkiem inna osoba, pod względem muzyki oczywiście.
O ile wciąż zastanawiałem się dokąd ten polski hip-hop zmierza, to teraz kilka promyków nadziei wreszcie zaczęło wznosić się nad horyzont.

Pomimo tego, że 'Egzotyka' jest na razie w preorderze, to już teraz śmiało mogę powiedzieć, że będzie to coś wielkiego.


Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.